Obrzędy weselne ujęto na czterech stronach, 1. Opis obrzędów weselnych i niektóre pieśni i przyśpiewki weselne
zebrane w XIX wieku, 2. Przyśpiewki i pieśni weselne nie ujęte na pierwszej stronie, 3. Przyśpiewki
weselne z późniejszego okresu i 4. Pieśni towarzyskie i biesiadne. Choć w części pierwszej i
drugiej korzystano z materiałów spisanych w XIX wieku, to jednak niektóre
pieśni pochodzą z dawnych obrzędów słowiańskich, o czym świadczy chociażby
odnoszenie się do słowiańskich bóstw Łado czy Lelum. Podobnie przyśpiewki
określone jako XX wieczne, są kontynuacja dawnych pieśni.
Pieśni towarzyskie
Chciało się Zosi

Chciało się Zosi jagódek Kupić ich za co nie miała Jaś ich miał pełen
ogródek Ale go prosić nie śmiała
Wnet sobie sposób znalazła Rankiem się z chatki wyrwała Cicho przez płotek
przelazła Jasiowi wiśnie objadła
Poznał się Jasio na szkodzie Wróble to mówił zrobiły Postawił strachy w ogrodzie
Nie będą odtąd gościły
Zosia się strachów nie bała Szczęśliwie płotek przebyła Z swojej się sztuki
naśmiała I nową szkodę zrobiła
Ale się Jasio domyślał Co to za ptaszek tak śmiały Nowe sidełka przemyślał I
nieźle mu się udały
Na miejscu tyczki złamanej Cicho pod drzewem sam staje Wziął na się stare
łachmany I niby stracha udaje
Zosia swym dawnym zwyczajem Z cicha gałązki nagina A tuś mi mały hultaju!
Złapaną była dziewczyna
I tak jak słuszność kazała Karał złodzieja przy szkodzie Z początku Zosia
płakała Potem umilkła przy zgodzie
Czerwona jabłuszko

Czerwone jabłuszko przekrojone na krzyż Czemu ty dziewczyno krzywo na mnie
patrzysz ?
Ref: Gęsi za wodą, kaczki za wodą Uciekaj dziewczyno bo Cię pobodą
Ty mi buzi dasz, ja Ci buzi dam Ty mnie nie wydasz, ja Cię nie wydam.
Czerwone jabłuszko po ziemi się toczy Tę dziewczynę kocham, co ma siwe oczy
Żebym ja wiedziała, żeś ty chłopak stały To by moje oczy za tobą patrzały.
Modre oczy miała, modrymi się śmiała Modrymi mrugała bo innych nie miała
Tam gdzie czysta woda, tam koniki piją Gdzie ładne dziewczyny, tam się chłopcy
biją
Nie bijta się chłopcy, dla Boga świętego ! Nie wyjdę za wszystkich, ino za
jednego.
Głęboka studzienka
Głęboka studzienka, głęboko kopana, A przy niej Kasieńka, jak wymalowana.
Przy studzience stała, wodę nabierała, O swoim Jasieńku, kochanym myślała.
Głęboka studzienko, czy mam do cie wskoczyć Za moim Jasieńkiem, co ma czarne
oczy
Gdybym cię Jasieńku, w wodzie zobaczyła To bym ja za tobą, do wody wskoczyła.
Naprzód bym wrzuciła, ten biały wianeczek Com sobie uwiła, ze samych różyczek.
Ale ja nie wskoczę, bo jest za głęboka Daleko jest do dna, i zimna jest woda.
Hej tam pod lasem
Hej , tam pod lasem coś błyszczy z dala , Banda Cyganów ogień rozpala .
Bum stradi radi , Bum stradi radi , Bum stradi radi u ha , ha! Bum stradi radi ,
Bum stradi radi , Bum stradi radi bum !
Ogniska palą , strawę gotują , Jedni śpiewają , drudzy tańcują . Bum stradi
radi , Bum stradi radi …
Co wy za jedni i gdzie idziecie ? My rozproszeni po całym świecie . Bum stradi
radi , Bum stradi radi …
Nie kochaj dziewczę kmiecia ni pana, lecz całym sercem kochaj cygana, Bum stradi
radi, Bum stradi radi...
Cygan bez roli , Cygan bez chaty , Cygan szczęśliwy , choć niebogaty . Bum
stradi radi , Bum stradi radi …
Cygan nie sieje , Cygan nie orze , Gdzie Cygan spojrzy - tam jego zboże . Bum
stradi radi , Bum stradi radi …
Koło mego ogródeczka

Koło
mego ogródeczka Koło mego ogródeczka zakwitała jabłoneczka
Bielusieńko zakwitała czerwone jabłuszka miała
A któż mi je będzie zrywał kiej mi się mój Jaś mój pogniewał
Pogniewał się nie wiem o co chodził do mnie nie wiem po co
Chodził do mnie całą wiosnę czekał na mnie , aż urosnę
Chodził do mnie całe lato dawałam mu buzi za to
Chodził do mnie całą jesień puszczałam go dziurą przez sień
Chodził do mnie całą zimę a teraz z tęsknoty ginę
Cygan (Na dancingu)

1.Na dancingu tańczą goście, Cygan na gitarze gra, Otwarł serce swe na oścież, Z
ust melodia płynie ta,
Pod niebem chciałbym spać, Z taborem chciałbym iść, Lecz gościom muszę grać, Co
noc-jak dziś,
2. Patrzą goście na Cygana, Podziwiają jego grę, A on szepce: "Ukochana, Jak ja
bardzo kocham cię,
Ty odjechałaś w świat, Z tobą cygańska brać, ja pozostałem sam I muszę grać",
3. Ach któż go zrozumieć zdoła, Jego smutek jego żal, Goście bawią się dookoła,
A on wciąż spogląda w dal,
O łkaj gitaro ma, Płacz tak jak płaczę ja, Serdecznym bólem łkaj, Żałośnie
łkaj,
4. Na dancingu gwar już ucichł, Goście już rozeszli się, Cygan swą gitarę rzucił
I pomyślał; Iść czy nie,
I dokąd ja mam iść, Co z sobą robić mam, Jeśli na świecie już Zostałem sam,
5. Zrozumiała płacz gitara, Zakwiliła skargę swą, Zajęczała rozżalona, Gdy
wypadła jemu z rąk,
I nikt nie słyszał już, Cygańskiej pieśni tej, Cygan na zawsze znikł, Gitara
też .
Ukraina
1. Hej, tam gdzieś znad czarnej wody Siada na koń kozak młody,
Czule żegna się z dziewczyną, Jeszcze czulej z Ukrainą.
ref. Hej, hej, hej sokoły Omijajcie góry, lasy doły,
Dzwoń, dzwoń, dzwoń dzwoneczku, Mój stepowy skowroneczku.
2. Pięknych dziewcząt jest niemało, Lecz najwięcej w Ukrainie,
Tam me serce pozostało, Przy kochanej mej dziewczynie. Hej, hej...

3. Ona biedna tam została, Przepióreczka moja mała,
A ja tutaj w obcej stronie, Dniem i nocą tęsknię do niej. Hej, hej...
4. Żal, żal za dziewczyną, Za zieloną Ukrainą,
Żal, żal serce płacze, że jej więcej nie zobaczę. Hej, hej...
5. Wina, wina, wina dajcie , A jak umrę pochowajcie
Na zielonej Ukrainie Przy kochanej mej dziewczynie. Hej, hej...
O mój rozmarynie

O mój rozmarynie, rozwijaj się O mój rozmarynie rozwijaj się
Pójdę do dziewczyny, pójdę do jedynej Zapytam się.
A jak mi odpowie: nie kocham cię, A jak mi odpowie nie kocham cię,
Ułani werbują, strzelcy maszerują Zaciągnę się.
Dadzą mi konika cisawego Dadzą mi konika cisawego
I ostrą szabelkę, i ostrą szabelkę Do boku mego.
Dadzą mi kabacik z wyłogami Dadzą mi kabacik z wyłogami
I czarne buciki i czarne buciki Z ostrogami
Dadzą mi manierkę z gorzałczyną Dadzą mi manierkę z gorzałczyną
Ażebym nie tęsknił, ażebym nie tęsknił Za dziewczyną.
Pójdziemy z okopów na bagnety, Pójdziemy z okopów na bagnety,
Bagnet mnie ukłuje, śmierć mnie ucałuje, Ale nie ty.
Siadła pszczółka na jabłoni

Siadła pszczółka, na jabłoni i otrzepuje kwiat Czemu żeś mi moja miła zawiązała
ten świat
Jam ci światu nie wiązała, zawiązał ci go ksiądz jam cię tylko pokochała, tyś
mnie nie musiał wziąć
Jam się pięknie ubierała, pięknie nosiła się A tyś myślał, żem ja ładna i to
uwiodło cię
Murarczyku zamuruj mi, moje czarne oczy Żebym innych nie szukała we dnie ani w
nocy
Turbuje się moja mama, turbuje, turbuje Że dla córki nie ma wiana, czym ją
wywianuje
Niedaleko, jest tu cmentarz, na cmentarzu brama Tam mnie możesz wywianować,
mamusiu kochana
Dasz mi tylko cztery deski, dwa wianki wieńcowe Nie turbuj się moja matuś, już
wiano gotowe
Upływa szybko życie
Upływa szybko życie, Jak potok płynie czas, Za rok, za dzień, za chwilę, Razem
nie będzie nas. /bis
I nasze młode lata Upłyną szybko w dal, A w sercu pozostanie Tęsknota, smutek,
żal.
Więc póki młode lata, Póki wiosenne dni Niechże przynajmniej teraz Nie płyną
gorzkie łzy.
Choć pamięć o nas zginie, Już za niedługi czas, Niech piosnka w dal popłynie
Póki jesteśmy wraz.
A jeśli losów koło, Złączy zerwaną nić, Będziemy znów pospołu Śpiewać i marzyć,
śnić.
Więc kiedy dziś stajemy Już u rozstaju dróg, Idącym w świat z otuchą, Niech
błogosławi Bóg.
Wiła wianki

Tam nad Wisłą, w dolinie siedziała dziewczyna Była piękna jak różany kwiat
Maki i róże zbierała sobie Maki i róże zbierała sobie
Wiła wianki i wrzucała je do falującej wody Wiła wianki i wrzucała je do wody
A gdy ona te wianki nad Wisłą wiła przyszedł do niej rycerzyk młody
Mila ach miła- tak rzecze do niej Mila ach miła- tak rzecze do niej
I udała się z tym młodym rycerzykiem w świat daleki I udała się z tym
rycerzykiem w świat
I nie uszło nic więcej jak 9 miesięcy siedzi ona nad Wisłą- płacze
Miłość ach miłość zdradziłaś Ty mnie Miłość ach miłość zdradziłaś Ty mnie
I rzuciła się z rozpaczy do tej falującej wody I rzuciła się z rozpaczy do tej
wody
Zabrałeś serce moje

Na dworze burza hula I leje leje deszcz Tęsknota mnie otula I ciebie miły też
Zabrałeś serce moje Zabrałaś moje sny I tylko zostawiłeś Te łzy gorące łzy x2
A mnie tak szkoda lata I szkoda tamtych dni I szkoda poematów I ciebie szkoda
mi, Zabrałeś...
Już wiele lat minęło Od tamtych pięknych dni A echo dawnych wspomnień Wciąż w
moim sercu tkwi
Oddaj mi serce moje Oddaj mi moje sny I tylko weź ze sobą Te łzy gorące łzy x2
Zielony mosteczek
1.Zielony mosteczek ugina się, Zielony mosteczek ugina się,
Trawka na nim rośnie, nie sieka się Trawka na nim rośnie, nie sieka się.
2.Żebym ja ten mostek harendował, Żebym ja ten mostek harendował,

Tobym go wylepił, wytręgował, Tobym go wylepił, wytręgował.
3.Czerwone i białe róże sadził, Czerwone i białe róże sadził,
A ciebie, dziewczyno, odprowadził, A ciebie, dziewczyno, odprowadził.
4.Zaprowadził bym cię aż do miasta Zaprowadził bym cię aż do miasta
Nieszczęśliwa patrol co mnie naszła, nieszczęśliwa patrol co mnie naszła
Jak naszła tak naszła i zabrała, jak naszła tak naszła i zabrała
I na wojeneczkę iść kazała, i na wojeneczkę iść kazała.
Partyzanckie i żołnierskie

Deszcz jesienny deszcz
Deszcz, jesienny deszcz Smutne pieśni gra, Mokną na nim karabiny, Hełmy kryje
rdza
Nieś po błocie w dal, W zapłakany świat, Przemoczone pod plecakiem Osiemnaście
lat
Gdzieś daleko stąd Noc zapada znów, Ciemna główka twej dziewczyny Chyli się do
snu
Może właśnie dziś Patrzy w mroczną mgłę I modlitwą prosi Boga By zachował cię
Deszcz, jesienny deszcz Bębni w hełmów stal, Idziesz młody żołnierzyku, Gdzieś w
nieznaną dal
Może jednak Bóg Da że wrócisz znów, Będziesz tulił ciemną główkę Miłej
twej do snu
Dziś do ciebie przyjść nie mogę

Dziś do ciebie przyjść nie mogę, Zaraz idę w nocy mrok,
Nie wyglądaj za mną oknem, W mgle utonie próżno wzrok.
Po cóż ci, kochanie, wiedzieć, Że do lasu idę spać.
Dłużej tu nie mogę siedzieć, Na mnie czeka leśna brać.
Dłużej tu nie mogę siedzieć, Na mnie czeka leśna brać.
Księżyc zaszedł hen, za lasem, We wsi gdzieś szczekają psy,
A nie pomyśl sobie czasem, Że do innej tęskno mi.
Kiedy wrócę znów do ciebie, Może w dzień ,a może w noc,

Dobrze będzie nam jak w niebie, Pocałunków dasz mi moc,
Dobrze będzie jak w niebie, Pocałunków dasz mi moc
Gdy nie wrócę, niechaj z wiosną Rolę moją sieje brat.
Kości moje mchem porosną I użyźnią ziemi szmat.
W pole wyjdź pewnego ranka, Na snop żyta dłonie złóż
I ucałuj jak kochanka, Ja żyć będę w kłosach zbóż.
I ucałuj jak kochanka, Ja żyć będę w kłosach zbóż.
Ostatni mazur

Jeszcze jeden mazur dzisiaj, nim poranek świta, "Czy pozwoli panna Krzysia?"
młody ułan pyta.
I tak długo błaga, prosi, boć to w polskiej ziemi: W pierwszą parę ją ponosi, a
sto par za niemi.
On coś pannie szepce w uszko i ostrogą dzwoni, Pannie tłucze się serduszko i
liczko się płoni.
Cyt, serduszko, nie płoń liczka, bo ułan niestały: O pół mili wre potyczka,
słychać pierwsze strzały.
Słychać strzały, głos pobudki, dalej na koń, hurra! Lube dziewczę porzuć smutki,
dokończym mazura.
Jeszcze jeden krąg dokoła, jeden uścisk bratni, Trąbka budzi, na koń woła, mazur
to ostatni.
Przybyli ułani
Przybyli ułani pod okienko, (bis) Pukają, wołają: "puść panienko! "(bis)
Zaświecił miesiączek do okienka, W koszulce stanęła w nim panienka.
"O Jezu, a cóż to za wojacy?" "Otwieraj! Nie bój się to czwartacy!"
"O Jezu! A dokąd Bóg prowadzi?" "Warszawę odwiedzić byśmy radzi.
Gdy zwiedzim Warszawę, już nam pilno Zobaczyć to stare nasze Wilno. .

A z Wilna już droga jest gotowa, Prowadzi prościutko aż do Lwowa.
(w czasie wojny dodatkowo spiewano:
Ze Lwowa pojedziem do Berlina, odwiedzić Hitlera skurwysyna)
"O Jezu, a cóż to za mizeria?" "Otwórz no, panienko! Kawaleria."
Przyszliśmy napoić nasze konie, Za nami piechoty pełne błonie."
"O Jezu! A cóż to za hołota?" "Otwórz panienko! To piechota!"
Panienka otwierać podskoczyła, Żołnierzy do środka zaprosiła.
Rozkwitały pąki białych róż
Rozkwitały pąki białych róż, Wróć, Jasieńku, z tej wojenki już,
/Wróć, ucałuj, jak za dawnych lat, Dam ci za to róży najpiękniejszy kwiat./ x2
Kładłam ci ja idącemu w bój, Białą różę na karabin twój,
/Nimeś odszedł, mój Jasieńku, stąd, Nimeś próg przestąpił, kwiat na ziemi
zwiądł./ x2
Ponad stepem nieprzejrzana mgła, Wiatr w burzanach cichuteńko łka.
/Przyszła zima, opadł róży kwiat, Poszedł w świat Jasieńko, zginął za nim ślad./
x2
Już przekwitły pąki białych róż Przeszło lato jesień zima już,
/Cóż ci teraz dam, Jasieńku, hej, Gdy z wojenki wrócisz do dziewczyny swej./ x2
Hej, dziewczyno ułan w boju padł Choć mu dałaś białej róży kwiat,

/Czy nieszczery był twej dłoni dar Czy też może wygasł twego serca żar. /x2
W pustym polu zimny wicher dmie, Już nie wróci twój Jasieńko, nie,
/Śmierć okrutna zbiera krwawy łup Zakopali Jasia twego w ciemny grób. /x2
Jasieńkowi nic nie trzeba już, Bo mu kwitną pąki białych róż,
/Tam pod jarem, gdzie w wojence padł, Wyrósł na mogile białej róży kwiat./ x2
Nie rozpaczaj, lube dziewczę, nie, W polskiej ziemi nie będzie mu źle.
/Policzony będzie trud i znój, Za Ojczyznę poległ ukochany twój./ x2
Rozszumiały się wierzby płaczące
Rozszumiały się wierzby płaczące, Rozpłakała się dziewczyna w głos,

Od łez oczy podniosła błyszczące, Na żołnierski, na twardy życia los.
Nie szumcie, wierzby, nam, Żalu, co serce rwie,
Nie płacz, dziewczyno ma, Bo w partyzantce nie jest źle.
Do tańca grają nam Granaty, wisów szczęk, Śmierć kosi niby łan,
Lecz my nie znamy, co to lęk.
Błoto, deszcz czy słoneczna spiekota, Wszędzie słychać miarowy, równy krok,
To maszeruje leśna piechota, Śpiew na ustach, spokojna twarz, twardy wzrok.
Nie szumcie, wierzby....
I choć droga się nasza nie kończy, Choć nie wiemy, gdzie wędrówki kres,
Ale pewni jesteśmy zwycięstwa, Bo przelano już tyle krwi i łez.
Nie szumcie, wierzby....
Ułani ułani malowane dzieci

Ułani, ułani, malowane dzieci, Niejedna panienka za wami poleci.
Hej, hej, ułani, malowane dzieci, Niejedna panienka za wami poleci.
Niejedna panienka i niejedna wdowa, Zobaczy ułana, kochać by gotowa.
Hej, hej, ułani, malowane dzieci, Niejedna panienka za wami poleci.
Nie ma takiej wioski, nie ma takiej chatki, Gdzie by nie kochały ułana mężatki.
Hej, hej, ułani, malowane dzieci, Niejedna panienka za wami poleci.
Kocha dziś ułana już każda niewiasta, Od wioski do wioski, od miasta do miasta.
Hej, hej, ułani, malowane dzieci, Niejedna panienka za wami poleci.
Babcia umierała, jeszcze się pytała, Czy na tamtym świecie, ułani będziecie ?
Hej, hej, ułani, malowane dzieci, Niejedna panienka za wami poleci.
Wojenko, wojenko

Wojenko, wojenko, cóżeś ty za pani, Że za tobą idą, że za tobą idą chłopcy
malowani?
Chłopcy malowani, sami wybierani, Wojenko, wojenko, wojenko, wojenko, Cóżeś ty
za pani?
Na wojence ładnie, kto Boga uprosi, Żołnierze strzelają, żołnierze strzelają,
Pan Bóg kule nosi.
Maszeruje wiara, pot się krwawy leje, Raz dwa stąpaj bracie, raz dwa stąpaj
bracie, Bo tak Polska grzeje.
Wojenko, wojenko, co za moc jest w tobie? Kogo ty pokochasz, kogo ty pokochasz W
zimnym leży grobie.
Ten już w grobie leży z dala od rodziny, A za nim pozostał, a za nim pozostał
Cichy płacz dziewczyny.
Pieśni biesiadne
Chachary

Starzy ludzie powiadali, że chachary wyzdychali
A chachary żyją i gorzałę piją,
z góry spoglądają,
wszystkich w dupie mają.
Lata baba jak ta pszczoła, Błyszczy w słońcu dupa gola. A chachary ...itd
Gdy chłopaków polubiła To już majtek nie nosiła. A chachary...itd
Jak podwiało jej spódniczkę Pokazała chłopcom piczkę. A chachary...itd
Każdy wie, że stara piczka Jest najlepsza dla prawiczka. A chachary...itd
Gdyby cipka była z uszkiem Każdy by z niej pijał duszkiem. A chachary...
Od marszałka do rekruta Obciągała wszystkim druta. A chachary...
Burdel w wojsku im zrobiła Ale wszystkim dogodziła. A chachary...
Chociaż wielu ja pieprzyło Nic jej w majtkach nie ubyło. A chachary...
Wszyscy brali ją jak chcieli A mąż tylko przy niedzieli. A chachary...
Babę pieprzysz, babę słodzisz, Babie nigdy nie dogodzisz. A chachary...
Jedna baba drugiej babie wsadziła do cipy grabie. A chachary żyją
Jak jej grabie wyciągali, to jej cipę rozerwali. A chachary żyją
Wczoraj dała na drabinie, dzisiaj nie chce na pierzynie. A chachary żyją
Chcesz dogodzić swej dziewczynie, smaruj fiuta w margarynie. A chachary żyją
Leci wrona, krzyczy, kracze: "Nie pierdolcie się, smarkacze!". A chachary żyją
Przeciw ciąży jest skuteczna polska margaryna mleczna. A chachary żyją
Moja ciocia z Ciechocinka robi siusiu co godzinka A chachary żyją...
Co godzinka, co momencik, bo ma stary instumencik, A chachary żyją...
A mój dziadek był fryzjerem, Golił gości glanz-papierem. A chachary..
A mój wujek spod Sosnowca Strącił...ręką odrzutowca. A chachary...
Chachar gw. śl. pijak. dziad, łobuz.
Czterech łysych się zebrało
Czterech łysych się zebrało,
Rolkę papy ukraść chciało,
Lecz daleko nie uciekli,
Bo aniołki ich przywlekli.
O bela bela belamari
Belamari belamari
O bela bela belamari
Belamari i juz
Posadzili ich w więzieniu,
Żeby główki mieli w cieniu,
Żeby włoski porastały,Żeby papy już nie brali O bela..
Trzeba łysych pokryć papą, Lecz funduszy nie ma na to. My fundusze zdobędziemy,
Łysych papą pokryjemy. O bela...

Pośród łysych fama niesie, Że dostawa jest w Geesie. Transport papy przyszedł
nowy, Już się cieszą łyse głowy. O bela.....
Już w kolejce łysi stoją, Każdy chwyta rolkę swoją. Każdy swoją rolkę trzyma,
Dla jednego rolki ni ma. O bela...
Teraz biedak do fryzjera Chodzi po mszy, co niedziela. Włosy w uszach modeluje,
Włosy w nosie tapiruje. O bela...
Czterech łysych się zebrało, Rolkę papy ukraść chciało. Lecz daleko nie uciekli,
Bo gliniarze ich przywlekli. O bela...
Posadzili ich w więzieniu, Żeby główki mieli w cieniu. Żeby włoski porastały, O
bela...
Z tej ballady płynie morał. Ciężka jest łysego dola. Słońce praży, deszcz zacina
A w Geesie papy ni ma. O bela..
Cztery razy po dwa razy
Czy normalna zwykła ciocia, może dawać jak ta kocia,
Ależ owszem czemu nie, cioci też należy się
Cztery razy po dwa razy, osiem razy raz po raz,
O północy ze dwa razy i nad ranem jeszcze raz
Czy normalny podchorąży, może być przyczyną ciąży,
Ależ owszem czemu nie, jemu też należy się
Czy normalnej zwykłej pannie można zrobić dziecko w wannie,
Ależ owszem czemu nie, pannie też należy się.
Czy normalna zdrowa ryba może zgwałcić wieloryba,
Ależ owszem czemu nie, rybce też należy się.
Czy normalny facet z bródką, może zostać prostytutką,
Ależ owszem czemu nie, jemu też należy się.
Czy normalny facet z wąsem, może zostać dziś alfonsem,
Ależ owszem czemu nie, jemu też należy się.
Każdy rolnik postępowy, sam zapładnia swoje krowy, Każda krowa postępowa, rolnikowi dać gotowa.
Czy normalny zdrowy student, może raz w tygodniu z trudem,
Oj niestety, oj nie nie, on w stołówce żywi się
Czy normalny zdrowy byk, może z krówką cyk, cyk, cyk, Ależ owszem czemu nie, jemu też należy się
Czy normalny zwykły śledź, może z flądrą dzieci mieć,
Ależ owszem czemu nie, jemu też należy się
Czy dziewczyna z zawodówki, może dawać za dwie stówki,
Ależ owszem czemu nie, nawet stówka przyda się
Czy normalny zdrowy zając, może zgwałcić uciekając, Ależ tak czemu nie i.t.d.
Czy normalna zwykła mucha może zgwałcić karalucha, Ależ tak czemu nie muszce tez należy się i.t.d
Idzie dziewczę po lesie

Idzie dziewczę po lesie,
Po lesie, po lesie.
Pod fartuszkiem coś niesie,
Coś niesie, bęc.
Dziewczę kieckę podniosło,
Podniosło, podniosło,
Pokazało co niosło,
Co niosło, hej.
Było czarne jak wrona,
Jak wrona, jak wrona,
Lecz nie miało ogona
Ogona, bęc.
Chciał się chłopiec zabawić,
Zabawić, zabawić,
Wronie ogon przyprawić,
Przyprawić, bęc.
By nie miała urazy,
Urazy, urazy
Przyprawił jej trzy razy
Trzy razy, hej.
Po tej całej zabawie,
Zabawie, zabawie,
Było mokro na trawie,
Na trawie, bęc.
Po tej całej robocie, Robocie, robocie, Majtki wiszą na płocie, Na płocie, bęc
Nie minęło pół roku,
Pół roku, pół roku
Dziewczę kłuje coś w boku,
Coś w boku, bęc.
Nie minęły trzy lata,
Trzy lata, trzy lata —
Syn się pyta: gdzie tata?
Gdzie tata, bęc.
Idzie Maciek przez wieś

Idzie Maciek, przez wieś,
Z bijakiem za pasem,
Przyśpiewuje sobie
Dana, dana czasem.
A kto mu na drodze stoi,
Tego pałką przez łeb złoi.
Oj dana, dana, dana, dana, dana, da.
A kto mu na drodze stoi,
Tego pałką przez łeb złoi.
Oj dana, dana, dana, dana, dana, da.
Oj, biedaż nam, bieda,
Że nasz Maciek chory,
W karczmie go nie było
Ze cztery wieczory.
Oj, któż nam tutaj zaśpiwa,
Oj, któż nam tu kupi piwa.
Oj dana, dana, dana, dana, dana, da.
Oj, któż nam tutaj zaśpiwa,
Oj, któż nam tu kupi piwa.
Oj dana, dana, dana, dana, dana, da.
Umarł Maciek, umarł,
Już więcej nie wstanie,
Zmówmy zań pobożne,
Wieczne spoczywanie.
Oj, bo to był chłopak grzeczny,
Szkoda tylko, że nie wieczny.
Oj dana, dana, dana, dana, dana, da.
Oj, bo to był chłopak grzeczny,
Szkoda tylko, że nie wieczny.
Oj dana, dana, dana, dana, dana, da.
Umarł Maciek, umarł,
Już leży na desce
Gdyby mu zagrali,
Podskoczyłby jeszcze.
Bo w Mazurze taka dusza,
Gdy zagrają, to się rusza.
Oj dana, dana, dana, dana, dana, da.
Bo w Mazurze taka dusza,
Gdy zagrają, to się rusza.
Oj dana, dana, dana, dana, dana, da.
Krakowianka

Jestem sobie krakowianka, Faj duli, faj duli, taj, Mam fartuszek po kolanka, Faj
duli, faj duli, faj.
A spódniczkę jeszcze wyżej,: Faj duli, faj duli, faj, Żeby chłopcom było
bliżej, Faj duli, faj duli, faj.
Kiedy idę do kościoła, Faj duli, faj duli, faj, Pełno chłopców za mną woła, Faj
duli, faj duli, faj.
Na jednego mrugnę oczkiem, Faj duli, faj duli, Taj, A drugiego trącę boczkiem
Faj duli, faj duli, faj.
Z trzecim pójdę w krakowiaka, Faj duli, faj duli, faj, A czwartemu dam buziaka,
Faj duli, faj duli, faj.
Z piątym pójdę do kawiarni, Faj duli, faj duli, faj, Z szóstym pójdę do sypialni
Faj duli, faj duli, faj.
Z siódmym pójdę rwać jabłuszka, Faj duli, faj duli, faj, Z ósmym pójdę spać do
łóżka, Faj dufi, faj duli, faj.
Ludzie mówią, że ja mała, Faj duli, faj duli, faj. A ja chłopcom bym dawała Faj
duli, faj duli, faj.
Jestem sobie krakowianka, Faj duli, faj duli, faj, Mam fartuszek, nie mam
wianka, Faj duli, faj duli, faj.
BONUS
Wianka wkładać już nie muszę, faj duli... I majteczek pod fartuszek, faj duli...
Dla każdego zamiast wianka, faj, duli... Pod fartuszkiem niespodzianka, faj
duli...
Pod fartuszkiem niespodzianka, faj duli... Na życzenie pana Janka, faj duli...
Pod fartuszkiem jest koteczka, faj duli... W sam raz dla mego Władeczka, faj
duli...
Pod fartuszkiem mała kotka, faj duli... Czeka dziś na pana Włodka, faj duli...
Pod fartuszkiem mam królika, faj duli... Również dla pana Ludwika, faj duli...
Pod fartuszkiem chowam ptysia, faj duli... Tylko dla mojego Rysia, faj duli...
Pod fartuszkiem mała szparka, faj duli... Dla naszego pana Marka, faj duli...
Pod fartuszkiem trzymam ptaszka, faj duli... Także dla pięknego Staszka, faj
duli...
Pod fartuszkiem przepióreczka, faj duli... Głównie dla pana Jureczka, faj
duli...
Pod fartuszkiem zazuleńka, faj duli... Na wyłączność pana Heńka, faj duli..
Pod fartuszkiem kotka dzika, faj duli... Tylko dla pana Tadzika, faj duli...
Pod fartuszkiem mała myszka, faj duli... Czeka dziś na pną Zbyszka, faj duli...
Pod fartuszkiem mysz malutka, faj duli... Oczekuje pną Lutka, faj duli...
Pod fartuszkiem mam wróbelka, faj duli... Tylko dla naszego Felka, faj duli...
Maryśka

1. Maryśka jest panna ma dupę jak wanna
I kochać się z nikim nie chce,
Ma nogę jak belę i dość gładką cerę
I minę jak głupie ciele
2.Dwa ciała na przodzie jak dynie w ogrodzie
I bluzkę co się nie dopina,
Nie wzdychaj kolego i tak gówno z tego
Bo nasz kotek nie lubi stokrotek
3.Szesnaście lat dupa pulchniutka jak klucha
I pieścić się z nikim nie chce,
Na schaby wzrok tężę i cały się prężę
O święci ratujcie mnie hen że
4.Gablota nadęta a przecież nie święta
O rany i jeszcze nie tknięta,
Szesnaście lat światka to nie lada gratka
Lecz kochać się nie chce wariatka
A ja ja jaj życie to całe jaja Bo jeden to lubi gdy śmierdzą skarpety A drugi się łajnem upaja
O dziurce
Posłuchajcie mili moi,
Cały świat na dziurkach stoi
Jest dziurawa cała wiara,
Nawet dziurkę ma gitara (2 x)
A bywają dziurki różne
I poprzeczne i podłużne
My lubimy je pasjami,
To szwajcarski ser z dziurkami (2 x)
Jedną dziurkę w życiu miałem,
Jedną dziurkę pokochałem
Miałem do niej pociąg wielki,
Bo to dziurka od butelki (2 x)
Raz widziałem zakonnicę,
Jak trzymała w ręku świcę
I namiętnie ją wciskała,
W dziurkę, co w lichtarzu miała (2 x)
Słońce grzało mocno w żebra,
Trzeba było się rozebrać
Pan Walenty, no a jakże,
No i panna Frania także (2 x)
Jakie były tego skutki,
Opowie wam refren krótki
Słońce zaszło, no a jakże,
No i panna Frania także (2 x)
Nie pomoże płacz, lamenty, Płać Walenty alimenty,
Płać
Walenty, całe życie,
Za twe kulturalne bycie (2 x)
No i z tego morał taki,
Nigdy nie wierz dziurce takiej
Wszystkie dziurki są bez dna,
Skuś się na jedną chociaż raz (2 x)
Przepijemy naszej babci

Przepijemy naszej babci domek cały,
domek cały, domek cały
i kalosze i bambosze i sandały
jeszcze dziś , jeszcze dziś , jeszcze dziś
Przepijemy naszej babci okularu, okulary, okulary, żeby nie widziała jaki
dziadek stary,
jeszcze dziś, jeszcze dziś, jeszcze dziś
Przepijemy naszej babci majty w kratę, majty w kratę , majty w kratę,
takie duże flanelowe i włochate
jeszcze dziś , jeszcze dziś , jeszcze dziś
Przepijemy naszej babci pieska , kotka,
pieska, kotka, pieska ,kotka,
pozostanie naszej babci tylko cnotka
jeszcze dziś , jeszcze dziś , jeszcze dziś
Przepijemy naszej babci złote zęby,
złote zęby , złote zęby
i zrobimy naszej babci dupę z gęby, jeszcze dziś , jeszcze dziś , jeszcze dziś
Przepijemy naszej babci wszystko w domu,
wszystko w domu , wszystko w domu,
przepijemy naszą babcię po kryjomu
jeszcze dziś , jeszcze dziś , jeszcze dziś
Przepijemy naszej babci domek śliczny,
domek śliczny , domek śliczny
i zrobimy z tego domku dom publiczny
jeszcze dziś , jeszcze dziś , jeszcze dziś
Teściowo
Teściowo, teściowo, ty stary rowerze, jak spojrzę na ciebie, cholera mnie
bierze!
U mojej teściowej wszystko po francusku, zegarek na ścianie, piesek na
łańcuszku,
Zegarek na ścianie godziny wskazuje, piesek na łańcuszku teściowej pilnuje,
Byłam raz w Opocznie, wstąpiłam gdzie grają, dwie teściowe siedzą, obie sraczkę mają.
Teściowo, teściowo chciało ci się zięcia, teraz będziesz spała w żłobku u cielęcia
Teściowa teściowa co ma brudną szyję, gada ze pan teścio też sobie nie myje
Szła teściowa przez las, pogryzły ją żmije, żmije wyzdychały, a teściowa żyje,
Teściowo, teściowo, a niech cię szlag trafi,
to, co ty wyczyniosz, diabeł nie potrafi,
Teściowo, jo ni mom od ciebie korzyści, dom ci rycynusu, może cię przeczyści,
Teściowo, teściowo najgorsza cholero,
mnie się na twój widok scyzoryk łotwiero
Teściowo, teściowo ty babo przeklęta, ja bym cie wyrzucił z dziesiątego piętra
Teściowo, teściowo a niech cie szlag zwali, tobie nie pomoże nawet Józef Stalin
Teściowo, teściowo straszno z ciebie strzyga, daj się pocałować bom dawno nie
rzygał
Teściowo, teściowo kobieto paskudna,
gdybym ja cie nie mioł było by mi nudno
Widziałem Marynę raz we młynie
Widziałem Marynę raz we młynie, widziałem Marynę raz we młynie,
Jak lazła do góry po drabinie, jak lazła do góry po drabinie.
I widać jej było kolaniska, i widać jej było kolaniska,
Oj, jakie grubaśne te kościska, oj, jakie grubaśne te kościska.
I widać jej było kawał nogi, i widać jej było kawał nogi,
O, jakie grubaśne, Boże drogi, o, jakie grubaśne, Boże drogi.
I widać jej było kawał uda, i widać jej było kawał uda,
A wyżej to były same cuda, a wyżej to były same cuda.
Więc którejś niedzieli jej się pytam, wiec którejś niedzieli jej się pytam”
Czy chciałaby zostać mą kobitą, czy chciałaby zostać mą kobitą.
A ona mi na to: „Chuderlaku!”, a ona mi na to: „Chuderlaku!
Weź sznura i powieś się na haku, weź sznura i powieś się na haku.”,
Wybrała se chłopa jak niedźwiedzia, wybrała se chłopa jak niedźwiedzia,
Po roku zrobiła z niego śledzia, po roku zrobiła z niego śledzia.
I wzięła se chłopa jak wilczura, i wzięta se chłopa jak wilczura,
Po roku zrobiła z niego szczura, po roku zrobiła z niego szczura.
Z piosenki wynika morał taki, z piosenki wynika morał taki,
Nie bierzcie se grubych bab chłopaki, nie bierzcie se grubych bab chłopaki.
O jednej Wiśniewskiej
Żyli w pałacu hrabia z hrabiną,
On zwał się Rodryk, ona Francesca,
A w drugim domku za ich meliną
Mieszkała sobie jedna Wiśniewska.
Niewinne serce miała hrabina
I takąż duszę pieską, niebieską,
A on był gałgan i straszna świnia,
Bo pitigrilił się z tą Wiśniewską.
Biedna hrabina łzami płakała,
Z ciągłej żałoby wyschła na deskę
I na kolanach męża błagała:
Odczep się, draniu, od tej Wiśniewskiej.
Próżno chodziła z hrabią na udry,
Na próżno klęła swą dolę pieską,
On ciągle ganiał do tej łachudry
I szeptał czule: „O, ty Wiśniewsko!”
Aż raz hrabina miecz zdjęła z ściany,
Zmierzyła hrabię okiem królewskim.
Siedź tu, powiada, ty – w herb drapany,
Dzisiaj nie pójdziesz do tej Wiśniewskiej.
On zaś będący pod alkoholem,
Czyli, jak mówią – zalany w pestkę,
Wyrżnął hrabinę łbem w antresolę
I dawaj, gazu! Do tej Wiśniewskiej,
Biedna hrabina padła na dywan,
Cała zalała się krwią niebieską,
A gdy poczuła, że dogorywa,
Rzekła: poczekaj, o ty, Wiśniewsko.
Potem się odbył pogrzeb wspaniały,
Hrabia nad grobem uronił łezkę,
Strasznie się martwił przez dzionek cały,
A na noc poszedł … do tej Wiśniewskiej.
Wtedy hrabina z mogiły wstała,
Wyrwała z trumny sękatą deskę,
Poszła za hrabią, na śmierć go sprała
I rozwaliła łeb tej Wiśniewskiej.
Chociaż lebiegi grzeszyli tyle
I na nich w końcu też przyszła kreska.
Dziś sobie leżą w jednej mogile:
Hrabia, hrabina i… ta Wiśniewska.
Miała baba koguta

Miała baba koguta, koguta, koguta
Wsadziła go do buta, do buta hej!
O, mój miły kogucie, kogucie
Kogucie, kogucie, kogucie, kogucie
Jakże ci tam w tym bucie, w tym bucie
W tym bucie, w tym bucie jest?
Miała baba indora, indora, indora
Wsadziła go do wora, do wora hej!
O, mój miły indorze, indorze
Indorze, indorze, indorze, indorze,
Czy ci dobrze w tym worze, w tym worze
W tym worze, w tym worze jest?
Miała baba barana, barana, barana
Wsadziła go do siana, do siana hej!
O, mój miły baranie, baranie
Baranie, baranie, baranie, baranie
Czy ci dobrze w tym sianie, w tym sianie
W tym sianie, w tym sianie jest?
Kobieta to jest takie homo

Kobieta to jest takie homo,
Z którą nic nigdy nie wiadomo
Może na przykład bez przyczyny
Cię doprowadzić do ruiny,
Albo wymyśli taki kawał,
Że tylko nagły serca zawał.
Dlatego właśnie do kobiety
Są przypisane epitety:
Ref.
To sekutnica, to hetera,
To jędza, zmora, et cetera.
To grzęzawisko, dno i marazm
I wszystkie kataklizmy na raz.
/2x
Raz nasz poeta popularny
Powiedział o niej: "puchu marny",
A inni zaś antagoniści
Siedliskiem zła ją zwą aliści.
Więc gdy się czasem komuś zdarza
Kobietę ciągnąć do ołtarza,
Ja prędko łapię go za rękę
I razem śpiewam tę piosenkę:.
To sekutnica, to hetera,
To jędza, zmora, et cetera.
To grzęzawisko, dno i marazm
I wszystkie kataklizmy na raz. /4x
Heca Kieca...
Heca, kieca, kiele pieca ciele mnie pobodło,
Matula mnie smarowali, ale nie pomogło.
Jakem r
obił u kowala, uczyłem się dymać,
Kowal właził na kowalkę, musiałem go trzymać.
I jo se tyz musioł, bo mi się porusoł,
Hej, mości panowie, kapelus na głowie.
I jo se musiała, bo mi się rusała
Hej, mości panowie, chusteczka na głowie.
Rano wstaje, krowom daje i ubirom chodoki,
Biere koszyk i motykę, idę kopać zimnioki.
A jo za nią do pszenicy, a jo za nią do żyta,
Bo jo myśloł, że to panna, a to była kobita.
I jo se tyś musioł...
Już nie będę taka głupia, jak w zeszłą niedzielę,
Chłopcy ze mnie majtki zdjęli, ja stałam jak cielę.
I jo se tyż musioł
...
Czyś ty czuła, czy nie czuła, jak ja na cię brykał
I jak żem ci kukuryku pod fartuszek wtykał.
Ona ci mnie za onego, a ja ją za one,
Ona ci mnie za gawrona, a ja ją za wronę.
Posłuchajcie, dobrzy ludzie, mam dla was nowinę,
Jak pan młody z panną młodą potargali pierzynę.
Jak szła Marysia z wesela, w potoku usiadła
— „Pijże sobie pisiu wodę, boś kiełbaskę jadła".
Gdy wracałem raz z wesela, prowadziłem druhnę.
Aż nie mogłem się doczekać, kiedy druhnę ruchnę.
Jakże cieszy się pan młody od samego rana,
Że wieczorem głaskał będzie czarnego barana.
Krakowiaka za dnia tańczyć, to ładna zabawa.
Siedmiu chłopców co noc kochać — jeszcze lepsza sprawa.
Świeci księżyc za chmurami, na niebie lśnią gwiazdy.
Kazię tylko jeden kocha, a mnie kocha każdy.
Dziadek wcześnie dzisiaj zasnął, a babka nie spała,
Wspominała młode lata, na chłopa czekała.
Od Rzeszowa leci owca, a baranek za nią
Kiedy owca se przystanie, to baranek na nią.
Ojciec orał i ja orał, obaśmy orali
Ojciec pierdnął, ja poprawił, pług żeśmy urwali.
Piosenka kolonijna
Koloniści chodzą w grupie, wychowawców mają w ...domu, nie potrzebni są nikomu
Koloniści chodzą równo, czasem któryś wdepnie w ... błoto, ale sie nie martwią o to
Gdy z wycieczki wraca zgraja, przepociły im się...nogi, bo przebyli kawał drogi
Uczeń dźwiga ciężkie teczki, mało nie dostanie ...mdłości, bo to tez już ucznia
złości
Nasze mamy wciąż biadolą, że ich córki się...malują, przez co sobie cerę psują
Na go na go na gondoli, jakaś para sie ... kołysze, zakłócając nocną ciszę
Gdzieś po lesie chodzą zbóje po kolana mają ... spodnie, bo tak modnie i wygodnie
Tam na polu leży glizda mówi ,że ją boli ...głowa, bo to strefa atomowa
Znów po lesie chodzą zbóje ... aż do łydek mają ... miecze, bo to było średniowiecze
W leśniczówce słychać gwizdy ktoś dobiera się do...drzewa, bo widocznie mu
potrzeba
Leci bocian ponad lasem wymachując swym ...ogonem, bo zobaczył swoją żonę
Przed bocianem leci mucha bocian zaraz ją wy... przedzi, aż zlecieli się
sąsiedzi
Tam na wieży widać trupa w słońcu świeci jego ... głowa, a dokładnie jej połowa
W prosektorium trup na trupie medyk grzebie w jego ...kościach, lecz to już nie
boli gościa
A stomatologów kupy zaglądają sobie w...gęby, żeby mieli zdrowe zęby
Na farmacji wiara równa wyrabiają same...leki, by je sprzedać do apteki
A weterynarzy zgraja, obcinają koniom...grzywy, przez co koń jest nieszczęśliwy
Politechnika przoduje są tam same tęgie...głowy, o pomyłce nie ma mowy
A plastyczka sobie gwizda bo ją strasznie swędzi...ręka, a to dla niej wielka
męka
A turystka ciężko zipie bo jej siadło coś na...nodze, i zawadza jej po drodze
Miała babka mikołajka i ciągnęła go za...rękę, przez co z babką miał udrękę
Tekst piosenki nam sie urwał wszyscy głośno krzyczą .. szkoda, że zepsuła się
pogoda
Pije Kuba do Jakuba

Pije Kuba do Jakuba, Jakub do Michała, Piję ja, pijesz ty, kompanija cała.
A kto nie wypije, tego we dwa kije, Łupu cupu po kożuchu, niech nam długo żyje.
Pije Kuba do Jakuba z wiadra zimną wodę, I tak sobie wspominają swoje lata
młode.
Kiedyś dawniej, lepiej było – na wódkę starczyło. Teraz kryzys, na nic nie ma –
wszystko się skończyło.
Kiedyś dawniej chłopom na wsi, pracować nie dali, A za karę nawet z kotów
podatki ściągali.
Teraz nawet byle za co, to cię ogołocą, Sekwestrator brać gotowy, za złoty dwie
krowy.
Teraz wszystko skontrolują i uporządkują, Nawet biorą już podatki od dziadka i
babki.
Miała matka syna jedynaka

Miała matka syna, syna jedynaka, Uszyła mu gacie ze swego wełniaka. /x2
Synu, mój ty synu, synu jedynaku, Jakże ci do twarzy w tym moim wełniaku.
A kiedy już miałem porteczki w krateczki, To sobie poszedłem pociupciać troszeczki.
Ciupciał ja se ciupciał jakiem pasał gęsi, A teraz nie ciupciam bo już ni mam
chęci.
Ciupciał ja se, ciupciał jakiem pasał kaczki, Tak żem się naciupciał, aż dostałem
s....
Ciupciał ja se, ciupciał jakiem pasał kury, A teraz nie ciupciam, nie trafiam do
dziury.
Ciupciał ja se, ciupciał jakiem pasał kozy, A teraz nie ciupciam, dostałem
sklerozy.
Ciupciał ja se, ciupciał jakiem pasał owce, A teraz nie ciupciam, niechaj ciupcia
kto chce.
Ciupciał ja se, ciupciał jakiem pasał konie, A teraz nie ciupciam bom słaby w
ogonie
Ciupciał ja se, ciupciał jakiem pasał świnie, A teraz nie ciupciam bo już mi się
winie
Ciupciał ja se, ciupciał w stodole na sianie, A teraz nie ciupciam bo już mi nie
stanie.
Ciupciał ja se, ciupciał w lecie pod olszyną, A teraz nie mogę nawet pod
pierzyną.
A wy się śmiejecie bo ciupciać możecie, Dłużej pożyjecie – to też
przestaniecie!
Pij, pij, pij bracie pij...

Pij,
pij, pij bracie, pij Na starość torba i kij Pij, pij, pij bracie, pij Na
starość torba i kij,
Wczoraj grałem w sześćdziesiąt sześć A dzisiaj nie mam co jeść.
Wczoraj grałem w sześćdziesiąt sześć A dzisiaj nie mam co jeść.
Wszystkie rybki śpią w jeziorze Ciur la la ciur la la la Tylko jedna spać nie
może Ciur la la ciur la lala
A ty stary nie kręć gitary Ciur la la ciur la la la Nie zawracaj kontramary
Ciur la la ciur la lala
Pytała sie pani pewnego doktora, Czy lepiej dać z rana, Czy lepiej z wieczora
Dobrze dać z wieczora By sie dobrze spało, A rano poprawić, by sie pamiętało.
Wszystkie rybki śpią w jeziorze Ciur la la ciur la lala Tylko jedna spać nie
może Ciur la la ciur la lala
A ty stary nie kręć gitary Ciur la la ciur la lala Nie zawracaj kontramary
Ciur la la ciur la lala
Aniele mój zloty Tańcz walca z ochoty Tańcz walca tak mile Zabawmy sie
chwile
Tańcz walca wieczorem By dobrze sie spało Tańcz walca nad ranem By sie
pamiętało
Wszystkie rybki śpią w jeziorze Ciur la la ciur la lala Tylko jedna spać nie
może Ciur la la ciur la lala
A ty stary nie kręć gitary Ciur la la ciur la lala Nie zawracaj kontramary
Ciur la la ciur la lala
Kontramary.To jest dawny potoczny frazeologizm,
używany w XIX wieku. Oznaczał 'nie przeszkadzaj, nie bądź namolny', tak jak
dzisiejsze "nie zawracaj głowy". Kontramara to był rodzaj kwitu, który
otrzymywało się np. w teatrze podczas przedstawienia, gdy potrzebowało się na
chwilę wyjść. Kontramara uprawniała do ponownego wejścia bez kupowania drugi raz
biletu, czyli był to rodzaj przepustki.
Ten kto korzystał z kontramarki po prostu przeszkadzał innym, bo wchodził i
wychodził, zakłócając przedstawienie, stąd też w języku potocznym zawracać
kontramarę to irytująco przeszkadzać.
Przykłady użycia z końca XIX w.: Co mi tam zawracasz kontramarę z piżmem i
octem. A to skaranie z temi babami, ani się odplątać i nie wiem cegój mnie
nachodzą, mężów samotnych ostawiają i dzieci, jeno mi zawracają kontramarę.
(RS)
Syn do ojca jedzie

Syn do ojca jedzie nowiuteńkim fiatem, Koszula bielutka – dziury pod krawatem.
Żonę wziął se ze wsi, chociaż w mieście mieszka, Przyjechała na wieś nie poznała
wieprzka.
Leci do teściowej, rękami wywija - Cóż to po podwórzu chodzi za bestyja?
Zrobiło się szumnie – lecą wszyscy troje, A teściowa krzyczy: - Toż to prosię
moje!
Jak dostaną urlop, to jadą nad morze, A tobie ojczulku niech Pan Bóg pomoże.
Ręce delikatne, nie do takiej pracy, Ta praca nadaje się tylko dla taty.
Jak ojciec uchowa, zabije tucznika, To syn kawał mięsa pcha do bagażnika.
Najlepsza fabryka u ojca w oborze, Bo mięso i mleko produkować może.
Więc młody człowieku nie idź na fachowca, Zostań się na roli u swojego ojca.
Będziesz gospodarzył, jadł chleb i kiełbasę, Będziesz sobie śpiewał - Dobra
Polska nasza!
Jagna i Wojtek

Pognała Jagna wołki na bagna, Pognał i Wojtek.
Wołki na bagnie, Wojtek na Jagnie, Ale bez portek.
Jakże mu nie dać, jakże żałować, Tak pięknie prosi,
Rączki całuje, majtki zdejmuje, Giezło podnosi.
Wyszły wołki z bagna, a spod Wojtka Jagna, A z Jagny Wojtek.
Pięknie podziękował, w rękę pocałował, Schował do portek.
Wołki na bagnie, Wojtek na Jagnie, Słoneczko grzeje.
Jagna szczęśliwa, Wojtka przyzywa, A on się śmieje.
W poniedziałek rano
W poniedziałek rano Kosił ojciec siano, kosił ojciec, kosił ja, kosiliśmy
obydwa.
A we wtorek rano Grabił ojciec siano, Grabił ojciec, grabił ja, Grabiliśmy
obydwa.
A we środę rano Suszył ojciec siano, Suszył ojciec, suszył ja, Suszyliśmy
obydwa.
A we czwartek rano Zwoził ojciec siano, Zwoził ojciec, zwoził ja, Zwoziliśmy
obydwa.
A zaś w piątek rano Sprzedał ojciec siano, Sprzedał ojciec, sprzedał ja,
Sprzedaliśmy obydwa.
A w sobotę rano Stracił ojciec siano, Stracił ojciec, Stracił ja, Przepiliśmy
obydwa.
A niedzielę z rana Już nie było siana, Płakał ojciec, płakał ja, Płakaliśmy
obydwa.
Zosia izbę zamiatała
Zosia,
Zosia, Zosia izbę zamiatała I Ma-, i Ma-, i Macieja zawołała.
Zosia izbę zamiatała I Macieja zawołała.
Chodź, Ma-, chodź, Ma-, chodź, Macieju, pomożecie,
Wszystkie, wszystkie, wszystkie kąty wymieciecie.
Chodź, Macieju, pomożecie, Wszystkie kąty wymieciecie.
Maciej, Maciej, Maciej - człowiek pracowity,
Przyle-, przyle-, przyleciał na głos kobity.
Maciej - człowiek pracowity, Przyleciał na głos kobity.
Babcia, babcia, babcia lampę zapaliła I Ma-, i Ma-, i Macieja zobaczyła.
Babcia lampę zapaliła I Macieja zobaczyła.
Oj, Ma-, oj, Ma-, oj, Macieju, co robicie? Bo mi, bo mi, bo mi Zosię udusicie!
Oj, Macieju, co robicie? Bo mi Zosię udusicie!
Ja wam, ja wam, ja wam Zosi nie uduszę,
A com, a com, a com zaczął, skończyć muszę.
Ja wam Zosi nie uduszę, A com zaczął, skończyć muszę.
Ja wam Zosi nie uduszę, A com zaczął, skończyć muszę.