Pochówek to zespół obrzędów związanych z grzebaniem (
pogrzeb ) lub paleniem ( kremacja ) ciała po śmierci człowieka.
W starożytnym Egipcie, Mezopotamii, Chinach zmarłych grzebano, a
zwłoki władców mumifikowano.
W starożytnej Grecji i Rzymie stosowano
formy grzebania i palenia, częściej palono.
W judaizmie wyłącznie
grzebano zmarłych i tę formę pochówku przejęło chrześcijaństwo i
islam jako religie pochodne od judaizmu. Muzułmanie starają cię
pochować zmarłego nie później niż 24 godziny od śmierci, aby dusza zmarłego
nie została uwięziona w ciele i nie miała kłopotów z dotarciem do raju.
Ciało zmarłego umyte i ubrane , owija się w tkaninę, bez używania trumien, i
składa do ziemnego grobu. Wyznawcy islamu rzadko wnikają w przyczynę zgonu,
gdyż wierzą, że skoro Bóg chciał czyjejś śmierci, to ludzie nie powinni
wnikać, jaki rodzaj śmierci wybrał dla zmarłego. Stad w tym kręgu kulturowym
praktycznie nie są przeprowadzane sekcje zwłok opóźniające pochówek.
Buddyzm głosi, że ciało jest tylko przejściowym miejscem przebywania
ludzkiego intelektu i odrzuca ideę zmartwychwstania oraz istnienie duszy,
dlatego buddyjskie pogrzeby polegają na niszczeniu zwłok.
W Indiach stosowano
wyłącznie kremację i ta forma rozpowszechniła się w innych krajach
środkowej i wschodniej Azji wraz z ekspansją buddyzmu. Zmarli w
Indiach spalani są nad brzegami rzek, a resztki wrzucane są do rzek.
Najgodniejszym miejscem pochówku jest święta rzeka Ganges. Zmarły owinięty w
lekką tkaninę układany jest na stosie z drewna, obkładany kwiatami i
podpalany. Stopień kremacji zależy od zamożności, czyli wielkości stosu.
Zdarza się, że do rzeki wrzucane są nadpalone ciała i te pływają na jej
powierzchni. Obecnie wzdłuż rzek władze budują krematoria, ale tradycja
nakazuje korzystać za stosów.
W krajach, gdzie kremacja była utrudniona z uwagi na brak drewna, a inne
formy pochówku utrudniała skalista lub zamarznięta ziemia, zwłoki były
niszczone przez drapieżne ptaki i zwierzęta.
W Tybecie stosowane są
pogrzeby
powietrzne (ofiara dla ptaków). Po zgonie i odprawieniu obrzędów
religijnych (3-5 dni), zwłoki przewożone są na miejsce zwane Doliną Buddy w
pobliżu świętej góry Kajlas. Tam grabarze nacinają zwłoki i nagie
pozostawiają do pożarcia przez sępy. Pozostałe kości są następnie
rozdrabniane siekierą na miazgę, tak aby również mogły być zjedzone przez
ptaki. Pogrzeby powietrzne rozpowszechnione były w Mongolii, z tym że tam
zwłoki pozostawiano na stepie na pożarcie ptakom i zwierzętom. Na początku XX w.
po zmianie ustroju, w Mongolii zakazano tych pogrzebów i zastąpione je
grzebaniem zwłok w ziemi.
Zwyczaj
palenia zwłok rozpowszechnia się również w Europie i Ameryce
Północnej. W kościele katolickim kremacja jest dopuszczona od 1964
roku ale preferowaną formą jest grzebanie zwłok.
Obrzędy pogrzebowe Słowian - śmierć dla
Słowian stanowiła przejście do innego świata:
Nawii.
W Nawii władzę sprawował Weles – władca zaświatów, czyli podziemny
bóg magii, sztuki, rzemiosła, bogactwa.
Zaświaty wyobrażano sobie jako olbrzymie powierzchnie łąk, które
oddzielone są od świata żywych morzem lub rzeką. Człowiek po śmierci był traktowany z należytą czcią i
stosownie wyprawiany na tamten świat. Zmarłego ubierano w
najlepsze szaty, ozdabiano biżuterią, nierzadko wyposażano w różnego
rodzaju przedmioty codziennego użytku, czasem nawet w
broń.
Ciało zmarłego kładziono na stosie by
spłonęło w oczyszczającym
ogniu.
Prochy umieszczano w glinianych naczyniach (tzw.
popielnicach) i zakopywano w
grobach.
Czasami były to płaskie, zwykłe groby, a czasami okazałe
kurhany
usypywane z ziemi.
Obrzędy pogrzebowe w okresie chrześcijaństwa. Mimo iż chrześcijaństwo (w okresie gdy zyskało wystarczające ku temu wpływy) zabraniało palenia ciał, to nic nie stawało na przeszkodzie uczcić zmarłego wyprawiając mu tryznę (zwaną też strawą) - stanowiącą kulminację ceremonii pogrzebowej. Stypa (tej nazwy zapożyczonej z łaciny średniowiecznej, używa się od XVI wieku zamiast rodzimej strawy) nie polegała wówczas tylko na posępnym spożywaniu jadła w intencji zmarłego, tak jak obecnie. Podobnie jak w starożytnym Rzymie, Słowianie na cześć zmarłego urządzali gonitwy, zapasy, igrzyska i tańce, po których następował poczęstunek. Aby zmarły nie powracał na ziemię i nie straszył po nocach, należało mu wyprawić godny pogrzeb i sutą stypę. Żałobników częstowano więc, czym chata bogata. W XVI wieku stypy polskiej szlachty stają się hucznymi biesiadami, obficie zakrapianymi wódką, na których często dochodziło do bijatyk.
Na naszych dawnych kresach wschodnich najbardziej popularną potrawą była
kutia, dziś znana
jako danie wigilijne. Gotowaną
pszenicę z
makiem,
miodem i
bakaliami
stawiano na grobach,
ofiarowując zmarłym, oraz częstowano nią dziady cmentarne w trakcie ceremonii
zadusznych, zwanych na Białej Rusi
i na Litwie chałturami.
W tradycji ludowej powszechna była obawa przed umarłymi.
Wierzono, że dusza zmarłego może przysporzyć wiele nieszczęść, jeśli
się jej nie pomoże w spokojnym opuszczeniu ciała.
Pierwszym odruchem wobec umierającego była chęć sprowadzenia na
czas kapłana, aby ten przygotował nieszczęśnika na śmierć. Gdy
następowała agonia, umierającemu dawano w rękę gromnicę - świecę
poświęconą w dzień Matki Bożej Gromnicznej.
Człowiek dawnych wieków
traktował śmierć ze spokojem, przygotowywał się na nią przez całe życie.
Wiele osób zawczasu przygotowywało sobie trumny.
Obawa przed śmiercią przyczyniła się do powstania wielu przesądów. l
tak jako zwiastuna śmierci traktowano wyjącego psa, grzebiącego
nerwowo nogą konia, krakanie wron i
kruków; niechybną śmierć wróżył kret ryjący pod oknem chorego oraz
sowa pohukująca na dachu (jak wierzono mówiąca: "pójdź", "pójdź").
W chwili zgonu przestrzegano ciszy,
otwierano okna i drzwi, by ułatwić wyjście duszy z ciała i z domu.
Zamykano pospiesznie zmarłemu oczy i usta, by nie „wypatrzył" lub
nie „wywołał" kogoś na tamten świat.
W godzinie śmierci zatrzymywano
zegar oraz zasłaniano wszystkie lustra, by ktoś w nich nie
ujrzał postaci zmarłego. Po umyciu ciała ubierano je w śmiertelną
koszulę, uszytą specjalnie z myślą o pochówku, bez węzełków na
nitkach. Strój w
ogóle, jeśli to było możliwe, musiał być nowy, nie używany, by
zmarły mógł się należycie zaprezentować na tamtym świecie.
Po ułożeniu zwłok w koniecznie wygodnej trumnie, która nie mogła
mieć sęków w wieku i o którą nikt się nie targował, rozpoczynał się
właściwy obrzęd pogrzebowy. Obejmował on wystawienie zwłok, żale i
zawodzenia (często najmowanych zawodowych płaczek), pochód żałobny
do kościoła i na cmentarz oraz ucztę pogrzebową, zwaną stypą.
Wiara w fatalne oddziaływanie zwłok ludzkich zabraniała wszelkiej
pracy w domu i w obejściu. W przekonaniu o złym wpływie śmierci na
płodność nie pozwalano zbliżać się do trumny kobiecie brzemiennej
ani siewcy. Charakterystyczna była również troska o zniszczenie
wiórów z trumny i spalenie słomy, na której leżały zwłoki, a nawet o
wycofanie z użycia rzeczy mających styczność ze zmarłym.
Wierzono, że dusza nie od razu oddala się od ciała - stoi
obok, po prawej stronie, póki nie pogrzebie się ciała. Jeszcze
jednak i w jakiś czas po pogrzebie dusza nie całkiem odchodzi od
miejsca, w którym żył zmarły człowiek (w różnych regionach kontakt
na styku zmarły-żywi określany był rozmaicie: od kilku dni do kilku
tygodni od zgonu).
Szanowano natomiast wszelkie mienie zmarłego w obawie, by się nie
upomniał lub nie wrócił po nie. W celu oświetlenia drogi duszy i
odpędzenia złych duchów palono zawsze światło przy zwłokach, w nocy
zaś dzielącej dzień śmierci od dnia pogrzebu (tzw. pusta noc)
czuwano przy trumnie śpiewając żałobne pieśni, modlitwy i litanie,
odmawiano też różaniec przeplatany inwokacją „Wieczne
odpoczywanie..."
Ciało zmarłego zawsze należało wynosić nogami naprzód. Trzykrotnie stukano trumną o
każdy próg domu na znak pożegnania. Po wyprowadzeniu ciała zamiatano dokładnie izbę,
za zwłokami wylewano wodę, a dom zamykano kładąc na progu siekierę, by śmierć prędko do niego nie powróciła.
Przy wiejskim krzyżu kondukt pogrzebowy stawał, a jeden ze znaczniejszych gospodarzy,
w imieniu całej wsi żegnał zmarłego w pięknej, często wierszowanej oracji, wysławiając jego
zapobiegliwość o rodzinę, gospodarność, godne współżycie z sąsiadami itp. Wszystkich biorących
udział w pogrzebie proszono o darowanie uraz zmarłemu.
Po nabożeństwie w kościele trumnę zanoszono na cmentarz i tam każdy, za przykładem kapłana, rzucał na nią grudki ziemi ze słowami:
spoczywaj w pokoju wiecznym.
Powracając z cmentarza nie należało oglądać się za siebie.
Po pogrzebie urządzano stypę, ucztę dla domowników i rodziny, śpiewając dawne pieśni żegnające zmarłego,
zostawiając przy stole jedno nakrycie z poczęstunkiem dla jego duszy.
Dziś wiele z tych praktyk i zwyczajów zanikło całkowicie, niektóre przetrwały i są świadectwem hołdu i miłości dla zmarłego.
Jesteśmy dziś świadkami zmiany świadomości w obliczu śmierci. Dawniej śmierć była wielką „uroczystością",
w której uczestniczyli nie tylko najbliżsi, Śmierć odznaczała się majestatem, a zmarłego otaczano głęboką religijną czcią.
Dziś śmierć zyskała wręcz inną oprawę, stała się wprost ludzka, zwłaszcza, gdy człowiek umiera w szpitalu,
wśród obcych ludzi, w pośpiechu.
Śmierć częstokroć traktowana jest jako wynik przegranej nauki
medycznej, nie zaś jako "boski wyrok". Śmierć traci znamiona
metafizyczne, sakralne, jest zdarzeniem wyłącznie medycznym.
Społeczność uczestnicząca w obrzędach pogrzebowych, staje się
mniej liczna a pogrzeb traktowany jest jako pożegnanie zmarłego.
Coraz częściej są także ciała kremowane, choć kościół katolicki zachęca do
tradycyjnej formy pogrzebu i sprzeciwia się rozsypywaniu prochów w miejscach
pamięci oraz przechowywaniu urny z prochami w domu. Według statystyk z 2008
roku kremacja jest najbardziej rozpowszechnioną formą pochówku w Japonii -
99.84%. W Europie kremacja jest najbardziej rozpowszechniona w Czechach -
80,72%. W Polsce kremacje stanowiły niecałe 7%.
Śmierć przedstawiano najczęściej w postaci Kostuchy, która jest
starą, chudą kobietą, suchą, kościstą, bladą, z widoczną trupią
czaszką zamiast twarzy, najczęściej w białym odzieniu. Jej
atrybutami są: kosa, sierp, długi nóż, oścień. Wszystkie te
akcesoria służą do uśmiercania człowieka, a np. oścień do wyciągania
duszy z ciała. Nieraz zaopatrzona jest w łopatę do kopania
grobu. Wizerunek ten ukształtował się pod wpływem kościelnej
plastyki sakralnej (od czasów średniowiecza), i taki właśnie pojawia
się w bożonarodzeniowych jasełkach czy obrzędach kolędniczych.
W literaturze ludowej śmierć wygląda również jako zwykła, wiejska
kobieta, na pierwszy rzut oka nie wyróżniająca się niczym
szczególnym odziana w białe prześcieradło.
Życie po śmierci albo życie po życiu. Doznania związane ze
śmiercią kliniczną były znane juz w starożytności. Temat podejmowany był
wielokrotnie, ale dopiero do nauki został wprowadzony przez amerykańskiego
psychiatrę Raymonda Moody'ego, który w 1975 roku wydał sławną książkę "Życie
po życiu", w której zamieścił wyniki swych badań na 150 osobach, u których
doszło do zatrzymania pracy serca lub które znalazły się w stanie śmierci
klinicznej z innych powodów. W następnych latach podejmowane były dalsze
badania w tym zakresie, a ich wyniki można przeczytać w
artykule Pim van Lommela
światowej sławy kardiologa.
Badacz mówi o teorii ogólnej i wiecznej świadomości, której cząstka
znajduje się w człowieku i funkcjonuje niezależnie od stanu ludzkiego mózgu.
Teoria ta nie jest zaprzeczeniem religii, ale w sposób naukowy na zasadach
fizyki kwantowej wyjaśnia to, co religie tłumaczą jako objawienie i wiarę.
Przypomina to wcześniej wspomniane zasady wyznawane w buddyzmie, wg których
ciało jest przejściowym miejscem przebywania ludzkiego intelektu.
Uwagi oraz dodatkowe informacje i materiały najlepiej przesyłać bezpśrednio na adres: kazik.sabak@gmail.com Mapa witryny zawierająca łącza
do stron tekstowych |