Rodzina Kazimierza i Anny Sabak



rodzina kazimierza i anny sabakKazik z tatą 1941r do rodziców kazimierza do rodziców Anny Do rodziny Urszuli i Piotra Urodziłem się w Lalinach 8 lutego 1937 roku. Dzieciństwo spędziłem przy rodzicach. Po ukończeniu szkoły podstawowej w Lalinach zdawałem w 1951 r. egzamin do liceum ogólnokształcącego w Mrozach, jednak mimo zdanych egzaminów nie zostałem przyjęty z powodu posiadanych przez rodziców 15 ha ziemi, co uznawane było za kułactwo. W tym czasie chłopów dzielono na małorolnych do 8 ha, średniorolnych do 14 ha i kułaków powyżej 14 ha. O przyjęciu do szkoły decydowała komisja społeczna i wiedza nie miała tu znaczenia. Dyrektor poradził ojcu aby odczekać ze 2 miesiące bo w tym czasie część uczniów ze społecznego naboru Kalwaria Zebrzydowska 1953 r rezygnuje i będzie możliwość przyjęcia na zwolnione miejsca. Jednak po tym okresie na zwolnione miejsca znów kwalifikowała społeczna komisja i droga do państwowego szkolnictwa się zakończyła.
Na podstawie zaświadczenia o zdanych w Mrozach, z wynikiem dobrym, egzaminach, zostałem przyjęty do Małego Seminarium Diecezjalnego w Siedlcach tzw. " Biskupiaka ". Była to szkoła prowadzona przez Kurię Diecezjalną w Siedlcach, wg programu państwowych szkół ogólnokształcących stopnia licealnego z tym, że nie miała uprawnień szkół państwowych. W stosunku do szkół państwowych w Seminarium zamiast języka rosyjskiego uczono języka łacińskiego i niemieckiego oraz dochodziły przedmioty religijne jak religia, historia kościoła, etyka. Wykładowcami były zarówno osoby duchowne jak i świeckie. Początki nauki w tej szkole były nie do pozazdroszczenia. Ponieważ naukę rozpocząłem prawie z trzymiesięcznym opóźnieniem trzeba było uzupełnić zaległości z wszystkich przedmiotów i wyprowadzić zaszyty, a jednocześnie uczyć się na bieżąco, ponadto  uwidoczniła się ogromna różnica między poziomem nauczania w szkołach podstawowych i wymogami szkoły średniej.  No i stresujące było zamknięcie wolnego człowieka w internacie o zaostrzonych rygorach. Opóźnienia trzeba było  nadrabiać intensywną nauką. Na prostą wyszedłem dopiero w dziewiątej klasie. Szkołę ukończyłem w 1955 roku.  Więcej o tej szkole na stronie poświęconej Małemu Seminarium w Siedlcach.
Po ukończeniu szkoły pracowałem w gospodarstwie rolnym rodziców. W listopadzie 1957 roku zostałem powołany do wojska do podoficerskiej szkoły radiotechnicznej w Przasnyszu. W grudniu tego roku szkołę wraz ze sprzętem przeniesiono do Oficerskiej Szkoły Radiotechnicznej w Jeleniej Górze jako wyodrębniony batalion. Transport wagonami towarowymi trwał trzy dni i wyglądał jak na filmach z II wojny. W Jeleniej Górze pięć dni w tygodniu poświęcone było na zajęcia teoretyczne i praktyczne z elektroniki, radiotechniki, budowy, działania i obsługi różnych typów stacji radiolokacyjnych, natomiast soboty przeznaczone były na zajęcia ogólno wojskowe. Każda ocena niedostateczna w szkole powodowała dodatkowe zajęcia praktyczne przy czyszczeniu parkietów, korytarzy i łazienek do czasu poprawienia oceny. Były to koszary poniemieckie i w salach był parkiet, który trzeba było wiórkować i pastować, a na korytarzach biała kostka, którą trzeba było czyścić mokrymi trocinami.
Po ukończeniu szkoły zostałem przeniesiony do jednostki radiolokacyjnej w Duninowie k/ Ustki, gdzie pracowałem jako operator na stacji radiolokacyjnej P-20. W placówce była jeszcze stacja P-3 i P-10. Radziecka stacja P-20 miała zasięg 400 km ale normalnie pracowaliśmy na zasięgu 200 km. Wskaźnik wysokości Jelenia Góra 1958 rwyskalowany był do 16 km ale można było obserwować obiekty na wyższych wysokościach. Stacja składała się z anteny podobnej do przedstawionej obok umieszczonej na wzniesieniu i samochodów umieszczonych w podziemnych bunkrach, w których znajdowała się aparatura i agregaty prądotwórcze uruchamiane w czasie awarii zasilania. W jednymAntena stacji radiolokacyjnej. samochodzie znajdowały się ekrany do określania współrzędnych i wysokości, a w drugim aparatura do identyfikacji samolotu i ekran do okreslania współrzędnych, z którego oficer - nawigator naprowadzał myśliwce na przechwytywany cel.  Samoloty w tym czasie osiągały pułap około 10-11 km. Problem stanowiły amerykańskie  samoloty szpiegowskie U-2, których wysokość ocenialiśmy na 22 km. Leciały od Kaliningradu przez Polskę i NRD, i tylko można je było prowadzić na radarach. Często też nadlatywały w stronę Polski samoloty od strony Szwecji, co powodowało start naszych dyżurnych par myśliwców, a wtedy samoloty zawracały w stronę Szwecji. Uciążliwe były również samoloty radzieckie stacjonujące w Polsce, które urządzały sobie loty ćwiczebne we wszystkie święta, kiedy nasi świętowali i trzeba było wtedy intensywnie pracować. W październiku 1959 roku zostałem przeniesiony do rezerwy w stopniu kaprala z uprawnieniami operatora II klasy. W drodze powrotnej próbowaliśmy zatrudnić się w Gdyni do obsługi radarów na statkach, ale przyjęcia miały być dopiero za pół roku.
Od stycznia 1960 r. rozpocząłem pracę w Gminnej Spółdzielni w Iwowem jako planista, pomagając również w księgowości. W grudniu 1961 roku skończyłem miesięczny kurs księgowości w Mrągowie i od kwietnia 1962 r. zostałem głównym księgowym tej spółdzielni. W tym czasie do Gminnej Spółdzielni w Iwowem przyłączono, administrowane dotychczas przez PZGS w Mińsku Maz.Ustka 1959 r ,byłe Gminne Spółdzielnie w Latowiczu i Wielgolesie. Pod względem poznawczym był to pożyteczny okres, gdyż spółdzielnia prowadziła handel detaliczny - poza maszynami rolniczymi, gastronomię, skup wszystkich płodów rolnych, piekarnię masarnię, wytwórnię wód gazowanych i rozlewnię piwa oraz transport i trzeba było poznać zasady księgowania handlu, produkcji, gastronomii, komisu, skupu oraz zasady rozliczenia technologicznego zakładów produkcyjnych.
Mrągowo 1961 r W 1962 r. rozpocząłem naukę w trzeciej klasie Technikum Ekonomicznego w Mińsku Maz., zaliczając u poszczególnych wykładowców pierwsza i drygą klasę technikum. W 1965 roku ukończyłem to technikum, uzyskując formalnie średnie wykształcenie.  Od września 1965 r. przeszedłem do pracy w Wydziale Lustracji CRS w Warszawie. W okresie od września do grudnia 1965 r. ukończyłem  trzymiesięczny kurs dla lustratorów I stopnia, zostałem zwolniony z praktyk i kursu II stopnia  i 31. 01. 1966 r. otrzymałem  uprawnienia lustracyjne. Praca w Wydziale Lustracji polegała na corocznym badaniu, w pierwszym półroczu, bilansów spółdzielni i powiatowych związków, dokonywaniu analizy ich działalności oraz przedstawianiu oceny działalności na Walnym Zgromadzeniu Przedstawicieli (w GS) lub Delegatów (PZGS). W drugim półroczu przeprowadzano lustracje problemowe, na ogół koordynowane przez Centralny Związek lub Najwyższą Izbę Kontroli. Ponadto wydział miał obowiązek dokonywania kontroli specjalnych na zlecenie organów ścigania w przypadku podejrzenia popełnienia nadużyć w podległych jednostkach.
Na lustracji w Sobolewie poznałem przyszłą żonę. Ślub cywilny wzięliśmy 21 lipca 1971 roku w Sobolewie, a ślub kościelny 8 sierpnia 1971 roku w katedrze Lubelskiej.Ulka i Tomek 1978 r W Lublinie bowiem mieszkała teściowa oraz brat i siostra żony.
Od września 1969 roku przeszedłem do pracy w Biurze Lustracji CRS przy ul. Kopernika 30 w Warszawie na stanowisko st. inspektora. Praca polegała naŚlubne Anny i Kazimierza 1971 Lublin. badaniu bilansów i kontroli wojewódzkich związków i zakładów centrali oraz przygotowywanie ocen na walne zgromadzenia wojewódzkich związków. Ponadto Biuro Lustracji przeprowadzało inspekcje wojewódzkich wydziałów lustracji.
 W 1972 roku w Garwolinie urodziła się nasza córka Urszula, w 1973 r. przenieśliśmy się do  Pruszkowa, gdzie w 1976 roku urodził się syn Tomasz.
Od czerwca 1975 roku  objąłem stanowisko głównego księgowego w Wydział Lustracji w Soczewce 1966rZakładzie Wydawnictw CRS, późniejszym Wydawnictwie Spółdzielczym mieszczącym się w Warszawie przy ul. Jasnej 1 (pod orłami). Zakład Wydawnictw obejmował wydawnictwo w Warszawie oraz drukarnię i zakład sprzedaży wydawnictw w Inowrocławiu o łącznym zatrudnieniu ok. 650 pracowników. Wydawnictwo obsługiwało wszystkie centralne związki spółdzielcze w zakresie wydawnictw książkowych, czasopism i biuletynów oraz częściowo akcydensów i opakowań. Obsługa obejmowała cały cykl wydawniczy łącznie ze sprzedażą i kolportażem.
W 1980 roku ukończyłem 4-letnie studia wyższe zawodowe (7 semestrów) w Szkole Głównej Planowania i Statystyki w Warszawie, a w 1982 roku 2-letnie studia magisterskie (3 semestry) - obecnie Szkoła Główna Handlowa.
Do SGPIS zostałem przyjęty na ekonomikę przemysłu kierunek budownictwo, ale po pierwszym roku kierunek ten zlikwidowano, gdyż  większość przeliczyła się z siłami i nie przeszła na następny rok. Ponieważ na pierwszym roku  na innych kierunkach przedmioty, poza ekonomiką, powtarzały się, niedobitki z budownictwa przeszły na inne kierunki. Ja zostałem przeniesiony na handel, po zaliczeniu dodatkowo ekonomiki handlu i tam kontynuowałem naukę. Największe trudności na pierwszym roku stwarzała matematyka, choć dla nie obeznanych z tematem kłopotliwe było również prawo czy rachunkowość. W następnych latach takim przedmiotem była ekonometria.
Od listopada 1982 roku przeszedłem do pracy w Centrum Badawczo-Konstrukcyjnym Obrabiarek w Pruszkowie, na zasadzie porozumienia stron i zakładów pracy, na stanowisko głównego księgowego. CBKO Pruszków 1986 r Centrum zajmowało się pracami naukowo - badawczymi, rozwojowymi, Księgowi CRS 1979 rwdrożeniowymi oraz uruchomieniem produkcji w zakresie obrabiarek. Organizacyjnie podzielone było na zakład konstrukcji obrabiarek, zakład sterowań numerycznych i komputerowych, zakład badań i zakład budowy prototypów. Podstawową działalność wspierały: ośrodek normalizacji, informacji naukowo-technicznej i ochrony patentowej, pracownie komputerowe i działy usługowe jak transportu czy poligraficzny oraz komórki ogólno produkcyjne i administracyjno - gospodarcze. Centrum w tym czasie zatrudniało około 750 pracowników i finansowane było z budżetu oraz przez fabryki obrabiarek, ponadto wykonywało zamówienia indywidualne dla zakładów przemysłowych jak np. dla zakładów Ursus , czy FSC w Lublinie. W 1988 roku przejąłem również obowiązki zastępcy dyrektora d/s ekonomicznych CBKO.
Od stycznia 1989 roku przeszedłem do pracy w powstającej spółce z o.o. Polbetex na stanowisko gł. księgowego, zostając również jej udziałowcem. Było to podyktowane głównie zmianą polityki gospodarczej państwa, zmierzającą do likwidacji  gospodarki państwowej, z której trzeba było się ewakuować. Po sześciu latach pracy w Polbetexe przeszedłem na emeryturę. Po przejściu na emeryturę przez pewien czas prowadziłem jeszcze własną spółkę transportową świadczącą głównie usługi na rzecz spółki, której współwłaścicielem była żona. Pomagałem również znajomym w zakładaniu i organizowaniu własnych firm w różnych branżach ( handel, produkcja, transport). Ostatecznie zatrudnienie w niepełnym czasie pracy zakończyłem w 2009 roku. Po przejściu na emeryturę zacząłem również zbierać materiały o rodzinnej wsi Laliny i założyłem tę witrynę o dawnych Lalinach. Jak przystało na emeryta pracuję również i wypoczywam na działce, którą nabyłem w celach rekreacyjnych i rehabilitacyjnych po pierwszym zawale w 1997 roku.


Powrót do strony ogólnej rodzin